wylewki
Na szczęście długo oczekiwana odwilż w końcu przyszła!!!
I od wczoraj na budowie szaleją panowie z Kaszub robiąc nam wylewki.
Nie obyło się bez paru problemów: zamarzła woda (malutko ale jednak) więc trzeba było rozmrozić. Mój mąż zapomniał klucza do studzienki więc kombinował narzędziami zastępczymi. No i ten przeklęty poziom!!! Chyba do końca życia będę zła na pierwszego wykonawcę że przez jego błedy tak mamy pod górkę! No ale po paru telefonach, wizytach hydraulików (bo może wszystko zrywać i dokładać styropian), po wizycie kierbuda (też ślepy że nie zauważył problemu ale znalazł ekstra rozwiązanie) i po maksymalnym z naszej stronie wzroście adrenaliny posadzki są!!!!
Wczoraj zrobili górę:
Dziś robią dół. Na górze jest 7 cm wylewki na dole też tyle będzie. Miało być więcej ale nas przekonali że 7 to optymalna grubość. Lecz oprócz tej optymalności jest też inny powód tej a nie innej grubości. Otóż kierbud wymierzając poziom (sugerując się że w kuchni jest on najbardziej prawidłowy) nie zwrócił uwagi na schody. I ja też zapomniałam powiedzieć że te schody mają mieć okładzinę drewnianą (wyższą niż płytka). W efekcie wyszło że pierwszy schodek wyjdzie nieco za wysoki!!! Więc albo dokładać styropianu (wykonalne ale dłogotrwałe bo całą podłogówkę trzeba zdjąć rozprostować i kłaść z powrotem), albo grubsza (dużo) wylewka co jest kompletnie bez sensu. Więc zmiejszyliśmy wylewkę (jej grubość) a dodatkowo panowie posadzkarze wyleją nam zaokrąglony podest
Jak zwykle trzeba było szybko zdecydować (panowie nocleg sobie zaklepali na jedną noc); nie było czasu na zastanowienie się i analizę. Ale teraz po przemyśleniu dochodzę do wniosku że wyglądać to będzie ekstra!!! I już się cieszę na takie rozwiązanie. Mam nadzieję że na tym skończą się nasze kłopoty z poziomem
Dziś bałaganią na dole, zadzwonią jak skończą abyśmy przyjechali z zapłatą
A to ta maszynka zwana miksokretem która ten piaseczek na posadzki tworzy.