no i sprawa się rypła!!!
Przez brak czasu (mojego) umówiłam dość ciasno potencjalnych wykonawców - hydraulików. Tak ciasno że jeden wychodził jak już w kolejce stał następny. Każdy dostawał do ręki rzuty pomieszczeń wraz z moim (chyba) szczegółowym opisem. Tak się zamotałam że wyszedł z tego umawiania niezły gag. Opiszę go pokolei.
Szukając hydraulika korzystałam z internetu i informacji od znajomych. Zadzwoniłam do jednego pana z internetu ale odebrała żona i powiedziała że właśnie umiera mu matka ale numer zapisze więc może odzwoni jak będzie po wszystkim. Facet odzwania chwilę rozmawiamy ale nie zobowiązująco, bo matka umarła i on pogrzebem zajęty. Oczywiście odpuściłam sobie tego pana bo co mu będę głowę zawracać w takiej sytuacji. Którymś z kolei potencjalnym wykonawcą miał być polecany pan przez znajomych moich rodziców. Dostałam od nich numer i nazwisko - Pan Flet. (nazwisko zmienione) - ok dzwonię i rozmawiam, chętny tylko mówi że nie ma czasu się umówić na oględziny, bo ma pogrzeb jutro ale prosi aby rzuty dostarczyć do znajomych - OK nie ma sprawy - a on że się jutro spotkają na pogrzebie więc ten znajomy mu to da i on wyceni.
Świetnie idzie mi castingowanie hydraulików, przez dom przewija się kolejna ekipa, język mi drętwieje od kolejnego wyjaśniania kolejno jak dojechać i co chcę od nich. Przestaję już słuchać kolejnych madrości fachowców i ich uwag na temat moich pomysłów i w tym momencie wchodzi Pan który mówi że on Flet ....!!!!!!
No to ja zdziwiona że przecież miałam papiery do znajomych podrzucić, a on na to że podjechał ale na nazwisko znajomych robi dziwną minę. Chwilę rozmawiamy jakby innymi językami: ja o znajomych a on o rozmowie telefonicznej sprzed dwóch dni. W końcu gdy zaczął mówić że pogrzeb ma jutro nie wytrzymałam i spytałam go czyj ten pogrzeb bo nie możliwe aby dwóch hydraulików jednocześnie pogrzeb miało (ten sam?)Zaglądam do notesu i pytam czy on to na pewno on : Mietek Flet? A on na to że nie on jest Jerzy Flet a Mietek to jego brat!!!
Okazało się że to ten pierwszy z internetu!!! Którego sobie odpuściłam i nawet nazwiska nie zapisałam.
Wyszło że bracia często robią razem, ale też nie wiedzieli że i do jednego i do drugiego dzwoniłam.
Śmiać mi się chciało ale głupio mi było bo przecież ten pogrzeb ... no ale jakoś wybrnęłam z sytuacji i kontynuowałam casting. Nauczka na przyszłość : zapisywać nazwiska i pamiętać z kim i jak się umawiam