cd dachu i jego pokrycia
Dziś w końcu udało się nam dojechać na miejsce budowy. Przez cały tydzień walczyliśmy z przeprowadzką i związanymi z nią sprawami więc czasu na jazdę na budowę nie było. Ale w końcu uporaliśmy się ze wszystkim (zostały tylko drobiazgi) zdaliśmy mieszkanie nowym właścicielom no i ogarnęliśmy się nieco na nowym tymczasowym lokum. Najwięcej czasu zajmują związane z tym formalności w każdym możliwym urzędzie i niestety jeszcze trochę czasu trzeba będzie poświęcić. W między czasie złożyliśmy wniosek o dofinansowanie zakupu solarów a ponieważ nasza zdolność kredytowa okazała się wystarczająca mamy nadzieję w ciągu 2-3 tygodni podpisać umowę (no chyba że bank wymyśli coś nowego)
Z placu boju otrzymywaliśmy tylko doniesienia od rodziców no i prośby wykonawcy o kolejne uzupełnienia materiałów. Min okazało się że zabrakło dwóch krokwi na daszek nad wejściem bo dali więcej niż w projekcie jętek. No i łat też zabrakło. W zaprzyjaźnionym tartaku bez problemu wykonano zamówienie ale problemem stał się transport. Znajomy który czasem nas wspomagał swoim transportem nie za bardzo mógł, a płacić 150 zł za transport po prostu nie było sensu. Więc za przykładem MonikiiPawła-z114 postanowiliśmy przewieźć materiał na przyczepce. A ponieważ nie mamy własnej to wypożyczyliśmy ją za 50 zł za dobę!!!! Szkoda że wcześniej nie przyszło to nam do głowy. No może przychodziło tylko nie wiedzieliśmy że wypożyczenie przyczepki to taki mały koszt.
Postępy w budowie domu są ale jakby nie wielkie. Dach z łatami, daszek nad wejściem nie dokończony, ścianki działowe na dole wszystkie ale na górze nie. Kominy już obłożone styropianem ale jeszcze nie otynkowane (ma być tynk mozaikowy). Z jednej strony deska czołowa założona z blachą (pod kolor rynien) a z drugiej już nie. Mam dziwne wrażenie że do końca listopada albo i do świąt ekipa będzie się guzdrała z tym wszystkim. I trochę mnie to wkurza. Ale jakoś nie mam ochoty na kolejną zmianę ekipy, zwłaszcza że ta pracuje bardzo dobrze tzn są solidni i budują faktycznie fachowo. I tylko jedno można im zarzucić że robią tylko we dwóch - więc więcej czasu im to zajmie niż planowali.
a poniżej parę fotek z dnia dzisiejszego (nie umiem zmienić daty w aparacie)
strona dachu prawie gotowa na przyjęcie dachówki
nasza sypialnia na górze
pokój syna no i widok (za jednym rządkiem bloczków) na łazienkę.